Niniejszy blog skierowany jest głównie do przedsiębiorców transportowych, gdyż to ich najczęściej bezpośrednio dotyczą problemy związane z międzynarodowym prawem transportowym. Bez kierowców nie byłoby jednak żadnej firmy transportowej i to właśnie do nich przede wszystkim kieruję niniejszy wpis.
Kierowca zawodowy – jak wiesz z doświadczenia to cholernie ciężka praca. Odpowiedzialność spora. Stresu mnóstwo, Warunki pracy i wynagrodzenie… mocno dyskusyjne. Nie rzadko na skutek przemęczenia lub innej presji (np. czasowej), którym podlegasz może dojść do wypadku. Nie inaczej było w przypadku Pana Piotra, który zgłosił się do mnie z prośbą o przeanalizowanie ugody, którą do podpisu podsunął mu jego pracodawca…
Ugoda w sprawie spłaty długu za wyrządzoną szkodę – brzmi dobrze, prawda? 🙂
Zanim przeczytasz dalszą część artykułu zapoznaj się proszę z poniższym projektem ugody, który przekazał mi Pan Piotr (ugoda jest autentyczna – z oczywistych względów utajniłem w niej jednak wszystkie dane osobowe).
Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda w porządku. Pan Krystian – przedsiębiorca transportowy poniósł sporą szkodę (ponad 300.000 zł), na skutek wypadku, któremu w Niemczech uległa jedna z ciężarówek jego floty.
Winnym tego zdarzenia uczyniono Pana Piotra – kierowcę zawodowego, który tego feralnego dnia prowadził tę ciężarówkę.
Mimo poniesienia ogromnych strat Pan Krystian poszedł jednak Panu Piotrowi na rękę i nie dość, że znacznie obniżył swoje roszczenie wobec niego, to jeszcze spłatę tego zadłużenia rozłożył mu na raty. Wszystko pięknie. Zgodnie z zaproponowaną ugodą Pan Piotr musiałby przecież spłacić jedynie około ¼ początkowego zadłużenia i to na dodatek w ratach.
Wydawałoby się, że to propozycja nie do odrzucenia – nic tylko podpisać ugodę i cieszyć się z tego szczęścia w nieszczęściu. Wszystko powinno być w porządku i zgodnie z prawem – pod ugodą widnieje przecież podpis radcy prawnego.
Jak myślisz? Czy Pan Piotr podpisał tę ugodę?
Zastanówmy się wspólnie – dla kogo tak naprawdę jest ona korzystna?
- Pkt 1.1 – Pan Piotr sam przyznaje się do winy – ale wina nie została jeszcze oficjalnie stwierdzona, zresztą do zawinionego działania bardzo tu daleko.
- Pkt 1.2 – Pan Krystian sam oszacował szkodę – nawet nie wiemy, czy wysokość tej szkody była w jakikolwiek sposób uzasadniona (jakże byłoby pięknie gdyby takie oszacowanie szkody wystarczało ubezpieczycielowi, który ma wypłacić nam odszkodowanie… nie wiedzieć czemu ubezpieczyciele zawsze domagają się jednak wyceny sporządzonej przez profesjonalnego rzeczoznawcę 🙂 ).
- Pkt 1.3 – Pan Krystian wspaniałomyślnie ogranicza swoje roszczenie – zapis w tej części wydaje się więc niezwykle korzystny, nie jest to jednak nic innego jak prosta psychologiczna manipulacja mająca przekonać Pana Piotra do tego, że proponowana mu ugoda jest dla niego korzystna.
- Pkt 2 – Pan Piotr uznaje dług we wskazanej wysokości (czym wbija sobie gwóźdź do własnej trumny – bo w przyszłości oznacza to dla niego bardzo szybki i z góry przesądzony proces) – tu warto wskazać, że zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa pracy w Polsce (art. 114 i nast. Kodeksu pracy), odszkodowanie, którego pracodawca może domagać się od pracownika, który swoim zawinionym działaniem wyrządził mu szkodę nie może przewyższać kwoty trzymiesięcznego wynagrodzenia przysługującego pracownikowi w dniu wyrządzenia szkody (*jeżeli kierowca nie jest zatrudniony na podstawie umowy o pracę – to przepis ten nie obowiązuje). Nawet biorąc pod uwagę stawkę minimalną obowiązującą w Niemczech, trudno mi wyobrazić sobie, że Pan Piotr jako kierowca zawodowy zarabia 24.000 zł miesięcznie 🙂
- Pkt 3.2 oraz pkt 4.2. ust. 1) – zważywszy, że do zdarzenia doszło 16.04.2016 r., a projekt ugody sporządzono w dniu 22.04.2016 – bardzo zastanawiające wydaje się żądanie zapłaty pierwszej raty już na miesiąc przed zdarzeniem (czyżby ustawka? 🙂 ) oraz domaganie się odsetek ustawowych od dnia przed zdarzeniem, tj. od 01.04.2016 r. 🙂 Celowe działanie, czy też błąd pisarski na skutek wielokrotnego powielania przygotowanego schematu działania (wzoru ugody) w tego typu sytuacjach ? 🙂
Myślę, że teraz widzisz jak na dłoni, że ta rzekomo korzystna dla kierowcy ugoda wybija mu z ręki wszystkie argumenty, nie zostawia żadnego pola manewru i stawia go pod ścianą w ewentualnych negocjacjach z pracodawcą. Za to pracodawca ma wszystko podane na tacy i mocno trzyma pracownika w garści.
Tego typu ugoda (odpowiednio zmodyfikowana) może byłby i korzystna dla kierowcy, ale zdecydowanie nie na początkowym etapie sprawy, gdzie jeszcze nic nie zostało jednoznacznie stwierdzone.
Panu Piotrowi oczywiście WYBIŁEM Z GŁOWY podpisanie takiej ugody (mam nadzieję, że skutecznie).
Jeśli kiedyś spotkasz się z podobną sytuacją – to nie wahaj się skonsultować z prawnikiem. Nie każda ugoda jest zła, niektóre naprawdę mogą być korzystne.
Nigdy jednak nie podpisuj niczego w ciemno i pod presją (wywieraną np. przez pracodawcę). Prześpij się z tym i skonsultuj z prawnikiem – masz do tego święte prawo. Przed podpisaniem ugody (czy każdej innej umowy) zawsze można jeszcze negocjować jej treść. Zawsze możesz wyciągnąć jakiegoś asa z rękawa…
Po jej podpisaniu nie masz już w ręku żadnych kart…
Ten wpis pokazuje, że przed podpisaniem czegokolwiek trzeba się dokładnie zastanowić a w przypadku pieniędzy skorzystać z porady prawnika. Nigdy bym nie pomyślał że można tak oszukiwać pracownika.
Jak pokazuje ta historia – ostrożnosci nigdy za wiele – także w razie wątpliwości zawsze lepiej jest dać sobie jakiś czas do namysłu i skontaktowac się z kimś kto na sprawę spojrzy obiektywnym okiem – np. ze swoim prawnikiem 🙂
W sprawach, w których nie jesteśmy pewni zawsze warto skonsultować się z osobą, która zna tematyką prawną. Jeden dokument potrafi zrujnować całe życie.
Dokładnie tak – w razie czego zapraszam do kontaktu 🙂
jakim trzeba być pozbawionym skrupułów by tak oszukiwać ludzi. 🙁