Nie ma chyba nic bardziej wkurzającego, gdy wykonawszy wzorowo transport nie możesz uzyskać zapłaty za niego od firmy, która Ci go zleciła.
Problem może nie być taki wielki, gdy prowadzisz dużą firmę transportową i utratę zarobku jakoś przebolejesz. Gorzej jeśli masz małą lub początkującą firmę i taki cios może być dla Ciebie nokautujący…
Dokładnie taki problem pomogłem niedawno rozwiązać jednej z polskich firm transportowych.
Firma ta wykonała zlecenie przewozowe dla jednej z niemieckich firm. Wszystko było pięknie do czasu wystawienia faktury za przewóz.
Tutaj zaczęły się schody…
Pierwsze kroki jakie podjęliśmy – to oczywiście wystosowanie wezwanie do zapłaty, a po jego bezskutecznym upływie, skierowanie pozwu o zapłatę do sądu niemieckiego (jako sądu właściwego dla siedziby zleceniodawcy transportu).
Jako, że problemów z transportem nie było żadnych, a sytuacja była klarowna, to wydawało się, że z uzyskaniem wyroku korzystnego dla naszego Klienta nie będzie żadnych problemów.
Życie pisze jednak różne scenariusze…
Otóż w trakcie procesu sądowego o zapłatę zostało otworzone postępowanie upadłościowe co do majątku zleceniodawcy obejmujące jego likwidację.
Sytuacja wydawała się beznadziejna.
Naszemu Klientowi pozostawało zgłosić swoją wierzytelność w postępowaniu upadłościowym i latami czekać na ewentualną zapłatę należności.
Na szczęście z pomocą przyszły tu regulacje polskiego prawa krajowego (jako prawa właściwego w niniejszej sprawie), a konkretnie przepis art. 51 Prawa przewozowego.
Powołany przepis umożliwił naszemu Klientowi dochodzenie należności za fracht bezpośrednio od odbiorcy przesyłki (którym z kolei była jedna z dużych polskich firm) zamiast od niemieckiej firmy, od której zlecenie przewozu otrzymała.
Dla naszego Klienta cała sprawa zakończyła się pomyślnie – i ostatecznie uzyskał on swoje wynagrodzenie za dokonany transport – chociaż od innego podmiotu, niż pierwotnie oczekiwał.
Nieco gorzej sprawa wygląda dla odbiorcy towaru – który aby odzyskać wynagrodzenie zapłacone naszemu Klientowi musi cierpliwie czekać na zakończenie postępowania upadłościowego swojego niemieckiego kontrahenta.
Regulację przewidzianą w polskim prawie krajowym (wspominany art. 51 Prawa przewozowego) – przewiduje również prawo niemieckie (art. 421 HGB) – aczkolwiek w nieco bardziej zaostrzonej wersji.
Porównania obu przepisów dokonam jednak w odrębnym wpisie, na który już teraz serdecznie Cie zapraszam.
Poproszę o trochę więcej szczegółów – czy w liście przewozowym była wpisana kwota przewoźnego, czy był to przewóz krajowy czy międzynarodowy? Zgodnie z konwencją CMR sytuacja nie wygląda wcale tak różowo, jeżeli chodzi o odzyskiwanie pieniędzy od odbiorcy przesyłki.